czwartek, 19 kwietnia 2018

Une patère.





Najokrutniejszy miesiąc trwa i mija, kolej(n)e mia.sta.ć mnie na(j)więcej, jeszcze kilkanaście, kilkadziesiąt stron świat(ł)a złapanego z zawrotną (pręd)kością w czytelni,ach o [niew(iar)y]godnych krzesłach, o zielonych wykładzinach. Szmaragd szemrze, déjà vu, TGV. Początek. Tak szybko pod prąd, wierne rzeki, świeże strumie.nie, na granicy tęt.ni(c). Ziściło się, zaciska w garści, dotyka. Chwyta, nie pozwal(ni)a(ć), z perspektywy kwitnącego parteru, krwawiącego okna, otwartego oka. Łzami wraca morze, wraca środkiem wąskiego przesmyku
sypiąc ciepły deszcz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz