niedziela, 12 sierpnia 2018

Mallorquina.



Ostrygi, rogi ulic. Ostre słońce zostawia długie cienie, kładzie cienkie ślady (palców) na wewnętrznej warstwie snu. Nawet w środku nocy zakleszczam się i duszę na ramieniu od uszu po palce stóp, tonę w notatkach, brodzę w liściach, które przypominają jesień. Przed(nie)pokoje, (a)isle seat. Tu stop mnie półszlachetnie, tutaj nie ma odpowiedzi na pytania - szaro(ść). Myślę o zaułkach, ukłuciach, łukach brwi i łokciach, którymi można odmierzyć resztki tego, co zostało ze (spa)cerowania. Stopy zamieniają się w kilometry, konwersja jednostek dokonuje się a vista. Stopnie.j. Wszystko sch(lud)nie, na chodnikach zalewa nas całe morze wrażeń. Drżysz? Jeszcze słowa, jeszcze spijamy soki z wysp, kruche przecz.nic(e) do złudzenia przypominają mi (u)dar, który dostałam przez nie
-ostrożność.