piątek, 27 lutego 2015

L'avancement


Nie milczę -liczę się ze sło-wami. To w(y)chodzi w ro/zmowie.sz, tylnymi,, choć obrotowymi, drzwiami.
Chodź; iście końskie zdrowie związane w, niemniej koński, ogon, itwa za brakiem, bark w bruk, ramię w ramę, o-stateczny przekład.nie
opra-wiłam języ.kimkolwiek są słowa, now.o/tworem wdzieram się pod Twoje rzęsy, skórę. Drążę rysy w o góle nie pasuję, czuję trzask pieczętujący zmarszczki, czekam.

Wiosna gromadzi się wokół bruzdy rzek.

Z A.

poniedziałek, 23 lutego 2015

Le diaphanéité.






Nisze, kieszenie. Miejsca, w które sekretnie wracam, przestrzenie, w które os(n)uwa mnie czas;ami, samotnie wracam, tnę ulice z(az)naczone świa-tłem, które (r)wie, oślepiając resztki sennego nieba,
nie trzeba kolej.nych par żeber a.ni.c, nawet dłonie spokojnie rosną i tracą ciepło,
nę, jednostkowo kostnieję.

Wiosna, czyli nici wplatane w chodniki, dokądkolwiek patrzę. Trzeba w/paść w oko(py) jak po ogień, w ten rozłam(liwe płyki paznokci nad płytkami krwi, które zna-czą oddechy), trwać między ciszą a milczeniem; związany na słowo snop światła, prze-szczepienie ust pierzchnących jednym mgnieniem ucha.rakteryzowanym dok-ładnie. Łapię, niespokojnie chwytam za słowo, za-chwytam


Samoloty latają nisko, coraz bliżej zi(mno )my, tuż nad brukiem, brzegiem i granicą.

Widzę horyzont, on wraca.