niedziela, 21 października 2012

L'intransigeance.


Wszystko na jedno, na dwoje(,) oczu, i nic, nic nowego, nic zaplątane o jaskrawe kąty padania cieni, którymi rozmieniła się senna podłoga, o pół rzęsy zatrzymanej na dłoniach, u stóp wietrznych drzew, drżeń gałęzi, dążeń szelestu lasu na granicy trawy, która nie zabawi zbyt długo, już drugą, w tej jednej, trzeciej,
w ćwierci dusznej od nieb pamięci.
Z M.

sobota, 6 października 2012

Une laine.


Upadła, choć ułożona, ułożona chaotycznie na rzęsach, na ramionach, palącym bezsłowiem stopniałym pod stopami, nad chodnikiem, liści, od nadmiaru zamiaru, który się nie posiada. Ze szczęścia, z nadejścia, z powrotem. Jeszcze jesień. Jeszcze najurokliwsze wcielenia wschodu, ku północy. Przez południe pozamykałam okna, oczy-w-iście chłodnym odcieniu, w porę, jak najbardziej samą.
Uwspólniane poniewczasie herbaty, B., a poza tym upalnie od nadmiaru schodów.

poniedziałek, 1 października 2012

Un cri.


Ze stu stukotów, trzech trzepotów wykiełkował rudawy odcień ciszy, płytkiej od pływów i migotań przedświtu. Z zachwytu opadły w szuflady resztki skrzydeł.
Świat usta.wicznie przewracany do góry nogami, do znudzenia dnem.
M. i Odmienne Wcielenia Kwiatów.