Podróże (się) pa(t)rzą, parują, wszak im dalej tym bliżej, wykształcają mechanizmy obronne, ogromne machiny bez przyczyny rozrzucone w kącie, (nie-)dzielą. Posprzątasz?
Sprzątnę Cię. Rzucasz lekką ręką zaklęcia, obsypujesz na zakrętach splotem ran. Rano?
No, bez przesady. Jak
suchy szloch, jak znaleźć sobie
Inny Świat, w kawałkach. Jednak rezygnacja, jednak strach. W ustach piasek, a spojówki zapalają się od słońca. Czerwone i czarne, morze niebieskie, od dołu do góry granat wpadający w zieleń. Kwit/nie, a teraz odmieńmy to przez wszystkie
przypadki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz