środa, 28 marca 2018

Choucas.




Wszystko między nami wydarza się w polszczyźnie. To już? Przecież nie będziemy trzaskać drzwiami, nie będziemy płakać nad przegotowaną wodą. Łkać nad herbatą stygnącą w kącie pokoju, nieładnie. To już? Przestań. Łzawię pod górnymi rzęsami, czasem chciałabym przenieść się w czasie do czereśni i tego przejaśnionego słońcem popołudnia, które zrzuciło klucz ptaków, mgnienia na szczycie schodów, kwiaty, którym nie pozwoliłam us(ch)nąć, zawieszając je(dwab) u sufitu. Spadł(y), a mnie dopadła zima, która nie mija. To już?
Czy rzeczywiście chciałabym tam wrócić? W punkt, w którym wszystko rozszczepiało się bezboleśnie, gdzie demarkacyjne linie ży.ciasno wetknięte między o/kładki znaczyły najsłodszy z miesięcy? Nic
nie pozostało, tylko schody, których nie liczę, którymi w przeciwnym kierunku ni(t)knę.
Już nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz