wtorek, 17 listopada 2015

Le moineau.


Dwadzieścia trzy.
Zbliża się, porządkuję najciemniejsze kąty, już nie zdążę posprzątać, więc jedy-nie-ogarniam wzrokiem, tracę zasięg ramion. On wróci, zawsze wraca i kładzie się
cie(r)niem. Odwrotnie do kierunku (ws)kazań, w związku z tym ześlizguję się z łóżka wprost w przepaście zakrzywionej podłogi. Nogi mam zmęczone, nienaturalnie w.ręcz/nie wyłącz(m)nie.rozłącz
nie
opornik.t/o były dni, zaiste, istotne.

23

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz