piątek, 30 października 2015

Le déluge.




Czterdzieści jeden, jak obietnica, jak zaklęcie; jak nigdy wcześniej do tej (samej) rzeki; rzekłabym, za-wracam, zawieram ponad miarę, wiarę składam skrzętnie w rzędy równo przyciętych palców, języków, rozplątanych i przetłumaczonych. Słucham. Uszy-łam, teraz szuka(m) szwów. Przyszła(m), na nową drogę, na zachodnie wybrzeże, na południe Stanów, znów Zjednoczonych w osłupieniu. Nic się nie zmienia, zmieniło się absolutnie wszystko, jeszcze tylko nazwisko wyłuskuję bez problemu, bez skutku z zalewu krwi i rozlewu rzęs, rozpoznaję sy
la
byleby odnaleźć jesień tej wio
sny.

41.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz