poniedziałek, 12 maja 2014

Le piston.


Spośród zalet wybieram wyłącznie zielenietrwałe. Nie było, minęło kilka snów i jedna wiosna, j(edn)a.k wnoszę po schodach chłód; osiadł na krawędzi ściany, na chwilę, niechciany jak łamiący się głos i cienkie włosy. Mam zapalenie miękkiej tkanki i dosyć(,) noc(y) w kontekście brzegu. Rzeka przepływająca w napięciu jak prąd, literacko splątany. Za-nim jesień, widzialność zamieniona miejscami z widocznością. Widocz-nie Ginsberg był (tylko) pretekstem. Był mostem, kruchym, podziemnym przejściem, przystankiem w pół drogi d.ocalenia, wcielenia w O'Harę. Pisałeś, Dear Frank, choć brakowało Ci słów i-mienia, języka i dłoni, brakowało Ci.epła i czułości w stosunku(.) do tego, c.opatrzyło. Zmieniło się. Szybciej czytam, wolniej piszę, czasami jeszcze bolę i chudnę, paskudnie, lecz schludnie zmieniam szelest sukienek w niebieskie ciało na usługach drugiej połowy roku.
Dotrzymuję, prędzej słowa niż kroku kwiatom, których nazwy systematyczn(i)e łatwo wypadają przez okno, wylane z kąpielą,
zupełnie jak dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz