sobota, 24 maja 2014

La hachure.

Zabłąkałam się między Fale, wprost w Melancholię i Utratę, pielęgnuję ten brak w słownie słonej odsłonie, nieomalowniczo morskiej wodzie, głodzę wzrok mgłą, jak mogłam być tak. przebiegła(m), przebrnęłam przez mapy myśli, nieprawidłowo złożone, przetarte w załamaniach, brzemienne w skutk,ach prosto w długi, dławiący nurt, i w drwa, i w wiórki, opiłki, kuszące skruszenia, nadgryzione straty. Z opadających liści i Dwunastu Krzeseł spada i zabliźnia, zbliża się Czas poszukiwań tego straconego, choć przez długi nie kładłam się spać wcale. Pierwiastki wyciągnięte z dna walizki, z niespokojnych ulic, z ocalenia przez niezmienne oceany, przez chmury i nadmiar ob(e)c(n)ych dłoni.c nie boli, łagodnieje południowe światło. Tak łatwo wracać w(ys)tarczy, w garściszonym znacznie głosem, wpół do-syć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz