niedziela, 25 maja 2014

Le b(o)ut.


To się skończyło, to nienaturalnie marnie umarło, porwało z prądem kilka wstążek rzek, kilka wers(ł)ów, pospiesznie złowionych z natłoku wietrznej przestrzeni szarych szeregów wierszy, z głów znów w piasek, w kieszeniach (i w) płaszcza(ch), płaczliwie kurzących się pod presją schodów. Od głowy do słowa, nów, przez żołądek do serca, w pełni bolę. Przed nami oślepiające światło w klaustrofobicznie ciasnym tunelu. Ostrzegaw.czekam, aż niewyraźnie mdleję, ciasno łamię powietrze na gałęzie, z których wiję gniazda. Zdaje się, (śró)dręcze kości.
Zaległości, których nie potrafię nadrobić, nadbudować, przybrać w zieleń i błękit.

Dom osiągnął dno, tak blisko do
morz(n)a. Ł.

2 komentarze:

  1. Elle est retrouvée.
    Quoi ? - L'Eternité.
    C'est la mer allée
    Avec le soleil.

    nie trać energii na nadrabianie, Jo.
    jesteś błękitem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga M., dziękuję, że odwiedziłaś mnie: z Arthurem, Słońcem, Wiecznością i Morzem.
    Mogę. Spróbuję. Czerpać z Utraty. Błękitnieć.


    Et dès lors, je me suis baigné dans le Poème
    De la Mer, infusé d'astres, et lactescent,
    Dévorant les azurs verts ; où, flottaison blême
    Et ravie, un noyé pensif parfois descend;

    OdpowiedzUsuń