Drobno w rozproszeniu, samo-tnie. Wyślizgane spadające stopnie schodów bez poręczenia dotarcia
zawsze wzwyż. Szczerze wyszczerbiona drabina, długie korytarze, które szarzeją im dalej w las rąk opuszczonych nisko, złote runo leśne niesie echo i jego powikłania, każde fataln(i)e nas.tępstwo niewygodnego drżenia w okolicy, w której nie ma już zbyt wiele
do powiedzenia, do dodania jedynie dwa do dwóch zdania pożegnania łatwym do odczytania znakiem wodnym, ostrzegawczym jak światło które wpada w zieleń.
Oceany wcieleń w głębi przedwiośnia, które udaje zazimie.
Wy-
trzy-
masz
mnie. U-
rzeka S.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz