niedziela, 23 marca 2014

..

Zgubiłam koci grzbiet książki, doganiam wstążki w miejsce zakładek. Wysypuję dłonie z rękawiczek, rozpoznaję wiosnę i jej długie i blade dni długimi, bladymi palcami. Mam dziesięć, wszystkie serdeczne, nieomal dwadzieścia
dwa stopnie, czasem zmiana, zmiana czasu, wietrznie pnę się wzdłuż nie-pewnej struktury ulic, w planach, siatkach, zagadkach liczę na ciszę i światło, literuję noc i tłumnie mnę mijanie, zatracam trwanie przywiązane do dachu, trącanego wierzchem
dłoni. Nic z pogranicza martwej natury, żywej wody i suchego trzasku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz