czwartek, 12 września 2013

Un châssis.

Nie(do)czekanie, trwanie zaczepiane palcami i pięknym wnętrzem dłoni, które przyzwyczajają (się) do jesieni, (o) kocie łby, a zwłaszcza jeden, zakuty bliżej dna ok(n)a, jakby bardziej i(n)ty.mnie mniesz i masz, choć się nie posiadasz, wciąż drążysz i drażnisz, wciąż mi śnisz i drżysz draśnięciem na krawędzi pamięci, która p(ł)oniewczasie przeszłym przez wszystkie przeciw, -przeszłym, za- granicę skóry, najwłaściwszej z cienkich, najdelikatniejszej z prawdziwych
niecierpliwie prześnionych
przecinek, przecinków, przenośni,
delikatności na włościach M., N., nieocenionej.

2 komentarze:

  1. tak bardzo Twe kadry leczą oczy od brudnej rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak cudownie móc spojrzeć we właściwym kierunku....

    OdpowiedzUsuń