To miasto nie znika z map. Ono pęcznieje, ślizga po ustach (w) światło, nie ustaje. Nie łatwo zasnąć, zastąpić rozstroje przedpokojem dusznym od ściany deszczu, od burzowych chmur, muru trzepotającego o sufit skrzydłami, ponad na.m(i)nie noc, szumi, szeleści oceanem opowieści, które schną, które nikną. Przecinki na pograniczu lasu i nieba, gdy nie trzeba już wielokropka nad.
Słońce(.) cztery stopy nad granicą morza.
Your writing is incredible, and your photos always beautiful
OdpowiedzUsuńThank you so much... I'm interested in the way you have discovered the translation of my polish writing :)
OdpowiedzUsuń