niedziela, 8 kwietnia 2012

Une ramette.

Wpośród mroku, który bezgwiezdnie, najszelestniej oderwał się od dnia, nim odszukał noc, miasto śni snem niesprawiedliwie spokojnym, usypia otulone upiorną kołysanką, drga w koszmarach. Miewa nawroty nieprzyjemnych schorzeń, przepoczwarza się wprost pod most, nad ulicę, w projekcje, w ręce drzew, syreni śpiew tramwajowej trakcji.
Nie szczędzi pamięci nieprzyjemnych, nieprzyjętych zwrotów. Akcji wynikłej z atrakcji, kiełkującej w wiosnę.
W powietrze, wietrzne uskrzydlenia, z A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz