Tryptyk, triada o dłoniach
na dniach
z M. jesiennych
z R.o porankach w szrankach przedzimowych, zimnych,
letnich, ostygłych, najszerzej otwartych, najwnikliwiej ciasnych,
sierpniowych, własnych,
Opowieść o ostrzeganiu, o strzygach, o zeszłorocznym śniegu, który mnie obszedł, który obeszłam,
snu brakiem, cierpkim smakiem, spokojnym niknięciem, kruchym rzęs splotem,
zimą,
(z) powrotem.
Cudne te Wasze (nie)ostrości...
OdpowiedzUsuńKażda z nas, z naszych, we wszystkich wcieleniach, w imionach własnych i pożyczonych, dziękuje-my.
OdpowiedzUsuń