piątek, 2 grudnia 2016

.even




Bolesne, wszak opuchnięte, opuchnięte, wszak zniekształcone odbicie.Zaczynam od lusterek, uczę się tych dźwięków, które przelatują w międzyczasie. Trzaskam drzwiami, w każdej białej kresce mieszczę pierwsze rozdziały w rozmaitych przekładach, tłumaczonych od deski do oporu. Mieszam kierunki starannie, tak, aby się nie przypaliły, nie przywarły do granicy emaliowanego, które dwa razy nie będzie powtarzać, prosto w twarz, krzywą linią życia złapie za nadgarstek, bezprawnie le.wybije z ry(t)mu nie do śmiechu. Mnie. Na najbliższym skrzyżowaniu z sygnalizacją proszę zawrócić. 
Proszę, takie ciche modlitwy w ciągu pół godziny braku oddechu, ćwierci minuty zamiany w e.chodzę. Doprawiam czarną herbatę kolorowym pieprzem za przepierzeniem miękkiej ściany, która słyszy i rośnie. Biegnę po schodach, ocieram łzy z poręczy, nie (d)ręczę za naręcza (pod)ręczników chwiejnej postawy telewizyjnego programu, mydlanego smaku wstążek sceny, zabrudzonej czwartej ściany. Nic nie mamy do powiedzenia inaczej, niż przez telefon. Rozsypałam się od zera do dziewięciu, kombinacje cyfr budują w niewiadomą stronę, piąta dwadzieścia pięć, jeszcze zdążę ocalić najprawdziwsze, najcieplejsze ognie, nie zginę w ruchomej złotej klatce, która wtacza się niespiesznie na następny przystanek. Niebieskie słuchawki, nie słucham słuchawek.
Przystaję, hamulec, sprzęgło, gaśnie najmistyczniej, na wewnętrznej stronie swetra śnieg, krople wo.d(r)yfują ku ch.murom, korek tworzy się w samo południe, a za pięć dwunasta tracę z oczu, oczywiście, mias,to koniec, najbliższy. Dygotam i Gotham
z mężczyzną-psem, z kobietą, która udaje, że nie słyszy.bko, bo tuż ob(ł)ok łuk cichej nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz