środa, 6 sierpnia 2014

L'embourrure.



To przytulne miejsce. Ciasne, lecz nic więcej, a pod palcami mam przepaść, złapaną jasno między paznokcie. Cisza uderza o macierz, odchodzę, jak matczynie (ma)tematyczny do-wód, do stóp znoszę cienie i kontur. Uchylam (się) okna(mi) w sam środek deszczu, kropla,mi wypełnia(m)nie-pokój, uzupełnia wyjątkowo jasna szarość. Ściągam zawzięcie to, co nieustannie grzęźnie w ruchomych p(i)askach ust, turkusowych, złotych. Brakuje mi dobrej, jest wyjątkowo dziś
zła(mana).

Mam na usprawiedliwienie kilka wyjątkowo nieistotnych w(y)rażeń, nie oddzielonych jeszcze od chmur, które mruczą, mrugają uparcie, jak błyski z dna zepsutego światła.

Kontur pretekstu, wypełnienie kontrastu z O.

2 komentarze:

  1. niesamowite, utrzymujące w napięciu obrazki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napięcie uchodzące z załamań światła. Niezmiennie, niezmiernie dziękuję.

      Usuń