piątek, 22 sierpnia 2014

Le regain.



Łańcuchy kilometrów prze(g)rywane, z rąk do rąk, zaognione ogniwa przykrywa jeszcze szarość; ponad głową przetykaną ciasno zimnym światłem zza okna o mlecznych szybach, słowem, w toku słów, słowotokiem wróciłam, (z) nim zrozumiałam odległość, nagłą, naglącą. W słońcu straciłam resztki miasta, które burzliwie błyskało, słało śnieżny szum wprost na próg. Z wszystkich dróg najbardziej ulubiłam starannie stratną, bezpowrotnie ostatnią, o miękkich brzegach wyłożonych w stronę morza, ciemnym błękitem.
Zyskałam przy tym skrzydła, kilka par(ującycherbat,) letnich sukienek i ulubiony dźwięk.

Ciszy, która mieszka w Domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz