czwartek, 21 czerwca 2012

L'entretien.

Siódma czterdzieści jeden, siódme nieba, czy rzeki, głębokie niczym oddechy; sen płytszy od tej strony lustra, która okazjonalnie przysycha. Z Tego Wszystkiego odzyskałam słowa; połowa osiadła kruchą, transparentną warstwą na balustradzie, pozostałe ćwierci w kulminacji niechęci wyrwałam spod obcych adresów, gorzkich okładek. Samoloty ulatują nisko, kostnieją jasne wieczory, nadgryzając noce, bliskie i obce, bo ranione w poranki lekką od zaimków ręką.
Z wdziękiem i bez dźwięku ubiegając błyskawic(zn)e odcienie burz(enia).
Onirycznością W.


2 komentarze: