czwartek, 3 maja 2012

L'intransigeance.

Zakwitł bez. Znów jest trudniej. Okna wychodzące natarczywie na południe mogłyby wiele zmienić. Wiele ocalić. Wszystko. I nic. Koszą trawę, tną jabłonie, kroją pomidory. Rozszczepiają wiązkę żyć na nieużytki. Przez gałęzie przedziera się słońce, do końca duszne, nieustępliwie władcze, by do żył pod zastaw.
Deszcz zaszczepić. Zadrżeć. Zostawić.
Pławieniem się wykrwawić.
Koralowe sznury samochodów, zacienione połacie z Najwspanialszą K.

3 komentarze:

  1. Czekam na bez, który zawsze mijam wracając z pociągu. Fioletowy, tak bardzoe nie lubię jego zapachu - a mimo to czekam.

    OdpowiedzUsuń
  2. bez otarty o tęskniące nadgarstki pachnie najpiękniej.... ( mój dzisiejszy pachnie tęsknotą do Ciebie )

    OdpowiedzUsuń
  3. W bzie owocuje bez kwitnień czekanie. N., nieopisanie szczęśliwe.I choć minął, konwaliami, wciąż z.

    OdpowiedzUsuń