czwartek, 2 lutego 2012

Les racines.

Zapętlanie, od ściany do ścięcia przejęcia w wychłodzone dłonie, w ulice roziskrzone bladym niebem. Przycinanie poskładanych zdań wprost w równoważniki, wyprowadzając za rękę z równowagi, poświęcając ostatki uwagi przymarzającej do równoleżników plątaninie rzęs. Południkami północ znaczona, upadła w powziętych nieboskłonach.
Styczniowe rozmrożenia, odgania.nie-istnienia przy Flawii.

3 komentarze:

  1. Tyle nas łączy-ale czy ambicja też? Moja jest przeogromna, niestety to mnie niszczy w dużym stopniu, a za tym ciągnie się masa innych cierpiących osób. Czy przejmujesz się nauką? Pogonią za ocenami?

    OdpowiedzUsuń
  2. Pogoń sama w sobie mrozi krew, także tę spoza żył, niezależnie od zaokiennej aury. Poszukiwać warto wschodów słońc, szelestów, trzepotu ptasich skrzydeł. Przypadłość, którą określiłaś mianem ambicji, mam wrażenie, dawno wyrwała się spomiędzy definicji wyżej wymienionej. Sądzę jednak, iż miejsce oraz czas nijak adekwatne podobnym uwagom.(S)pokoju jedynie życzyć mogę. (U)kojenia....

    OdpowiedzUsuń
  3. Pogoń-niekończąca się. Męcząca, aczkolwiek najsilniejsza. Trudno jest ją opanować, choćby chciało się tego najmocniej w świecie. Ciężko jest uciec od presji..

    OdpowiedzUsuń