Wyblakłe rzęsy, łzami wpadające pod powieki, o-statecznie, solą w oku. W amoku, w afekcie, w zatoki, na mielizny, podob(l)izny przeszłych wcieleń, przyszłych zim. Od rozognionych dłoni po obmarzłe nadgarstki, pod pierwiastki podnoszone nad potęgi, szerząc wdzięki dźwięków, zawężając udręki w usta pod kątem.
Krawędzie nieproste pierwszych wcieleń u boku Boskiej M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz