poniedziałek, 28 lipca 2014

Le menuise.





Lustrzane odbicia nie do pomyślenia, do przeżycia odrobinę spokojniej, niż czytane ostatnio fragmenty dyskursu bezlitosnego, twardego jak głos, gdy grzęźnie. Kiedy patrzę, gałęzie. Ponad miastami kwitną mosty, wisterie wiją się wokół (o)grodzeń, wzdłuż dachu, ja(sno) chłonę łunę od rynny, srebrzys.ty(-)chłodny chów, chude ram.i.ona (i) uda.remniły przepływ krwi i sennych świateł, zagadek odtwarzanych do skutku. Odnalazłam drzwi, otwartą dłonią zabijam czas. Stronię od uzbrojeń, niecierpliwości, pancerza, przez który przerzucam zamknięcia, odraczam, odczarowuję,
oddycham i psu(ję).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz