niedziela, 17 listopada 2013

La reprise.


Moja przyszła żona jest jeszcze dzieckiem, moja przyszła żona nie wie jeszcze, że ja wychodzę. Dojrzeć, dotrzeć w startą stratę, przetrzeć oczy jak szlaki, kolana
do krwi patrzeć. Ja(k) wychodzę, nie wrócę. Ma dwie ręce, palce tak serdeczn(i)e
bezradne, zaplecione
warkocze urocze pogodne, głodne u wagi upadłe. Ładne,
ma twarze szare jak własna kieszeń zna na pamięć
szuflady pełne blizn. Nie powinna mi się śnić, marznąca i krucha, nie słucham jej, odkąd rozpłakała się tuż obok czegoś, czym byłem,
niebo
miało wtedy rozprostowane rzęsy i sypiało z nami.

M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz