niedziela, 4 listopada 2012

La moiteur.


Sparzone podniebienie wąskimi liśćmi lepkiej herbaty, ziemistej, z tej ziemi, a poza tym sparzone stopy, pod które niepostrzeżenie wpadły słowa, do kałuż, do morza zaskoczeń skok ciśnienia, w okolice czternastu snów i atmosfer, równie gęstych; tak często szelestom przypisywano ciszę.
Słyszę, w obliczu listopada stopniał śnieg, strapiony strop gubi trop i oddech, sznurując usta w grymas, w którym nad wyraz
do twarzy.
Zamarzył mi się powrót, zamieram zamiarem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz