Wyjątkowo długie rzęsy września chwyciły za usta cztery wcielenia pustki. Wystygły kawałek kawy, łyk słomianego od zapału ciasta, którym zarasta w pół drogi ta część podłogi, od której ćwierci pamięci i połowy głowy, także w przybytku, także we śnie, bezboleśnie.
Wciąż jesteśmy w lesie, choć wyprowadzono w pole. Pośród nieb K.
wspaniale tu być, nawet nie wiesz jak wspaniale. w oczekiwaniu na pociąg, wiecznie.
OdpowiedzUsuńWspaniale być tam, tam powrócić. I w podróży, która nam, niewątpliwie, służy, która czeka.
OdpowiedzUsuń