Odszedł. Został mi wyłącznie szelest sreberek, listowny. Zgniatanie gra-nic, przeżuwanie mdłych i (słodk)ich resztek drżeń, draśnięć kopert, krwawiącego kleju; nieważne. Zważ mnie, jak śmietanę, która sieje zamęt i znika w odmętach procentów. Mam stężenie, nieubłaganie niskie
ciśnienie zmienia kolor skóry na dłoniach -sucha, rozdarta wpół.
Zostały mi wyłącznie kwiaty, które już nie kwitną; jak brzytwą odjął, najbrzydziej odarł dłoń z ciepła, łatwo k-(r)uszę rozdowojone końce zdań, posłane za ocean na wojnę. Bit(r)wa.
I (gru)dzień, dokądkolwiek patrzę, początekońca
porządki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz