niedziela, 5 października 2014
Le platière.
Lecznicze nas.łuchiwanie, czyli nasłuchałam się już nieznośnie głośno, najprościej, Ody do Radości, Pieśni nad Pieśniam.i o Szczęściu, ściszonych o.bietnic z akcentem na ostatnią sylabę, para-grafy, pseudoceany liter prawa, a zwłaszcza miękkich samogłosek, przeżuwanych jednym głosem w samotności poczekalni obdarzonej twardymi krzesłami. Ponad nami przelatują trujące miesiące, obite wytartym pluszem. Muszę nauczyć się tłumić łamanie kości, rozciąganie w kółko, na kole. Twardo stąpać, tępić i trenować, brać w garść wyjątkowo rozsypane się. Osiem osi skapujących w nieskończoność z godnością.
Jestem gło-dna (i) dalekich wypław wpław przez park i rzekę, wokół której się chowam.
Choruję na słowa. Ostatnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz