Wszystkie dźwięki, wyłącznie by oddać ciszę, wszystkie, słyszę wyraźnie, ustępują niespiesznie zniewoleniu w odcieniu pewnej mgły i domniemanej krawędzi; na uwięzi trzymam jedynie tę część dłoni, która zdąży dogonić zbiegający w dół ulicy Księżyc, która spośród przerywanych linii żyć wyplecie najkrótsze,
z deszczu pod
warkocze, którymi skoczę na szczęście, niekoniecznie na tę połowę głowy, której nie straciłam.
Rozogniła N., w porze Jesieni, która się mieni kolorem rzęs.
wspaniałe fotografie, zwłaszcza ta druga.
OdpowiedzUsuńi słowa - jak wiecznie.