Wszystko na jedno, na dwoje(,) oczu, i nic, nic nowego, nic zaplątane o jaskrawe kąty padania cieni, którymi rozmieniła się senna podłoga, o pół rzęsy zatrzymanej na dłoniach, u stóp wietrznych drzew, drżeń gałęzi, dążeń szelestu lasu na granicy trawy, która nie zabawi zbyt długo, już drugą, w tej jednej, trzeciej,
w ćwierci dusznej od nieb pamięci.
Z M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz